„Kolejne pokolenie musi chcieć, ale też się nadawać, mieć kompetencje a jednocześnie jakąś alternatywę, żeby nie czuło się przymuszone. Dobrze też, żeby rodzice nie bali się i chcieli dzieci zaprosić. A zmiana musi być tak przeprowadzona, żeby nie było zbyt dużego kosztu dla firmy. Rodzice uczyli nas od początku, że praca daje satysfakcję. A rośliny szybko rosną, więc jest efekt, ale trzeba się postarać. Tym zbudowali chęć. Pokazywali nam prawdziwy obraz firmy, jej plusy i minusy. Nigdy nie oszczędzali na edukacji, ale pozwalali się zaangażować w firmę. Pierwszym moim projektem wakacyjnym było wdrożenie systemu kodów kreskowych w magazynie. Byłem wtedy w liceum. Udało się. Jeśli wcześnie doświadczysz sprawczości, to bardzo wciąga. Nie było ustalone, które stanowisko kto z nas obejmie, tylko to się działo naturalnie. Zabierałem się za projekty, które mnie interesowały. Brałem je po prostu. Miałem wolę brania wynikającą z silnego poczucia i chęci bycia przedsiębiorcą. Rodzice ufali nam. Pierwsze udziały dostaliśmy w wieku 18 lat. Dzięki temu w trakcie trudnych dyskusji nie byliśmy o poziom niżej, tylko dyskutowaliśmy jak równy z równym. A co za tym idzie, od początku mieliśmy dużą niezależność zarządczą.” Tak swój proces sukcesji w firmie JMP Flowers wspomina Jacek Ptaszek. Posłuchaj!